sobota, 3 listopada 2012

You fit me better than my favourite sweater.

Zeszłotygodniowy śnieg i pomarańcze na stole wpędziły mnie w panikę. 
Tak mało czasu zostało do prawdziwej zimy, a wszystkie moje swetry i grube bluzy są w zeszłorocznym rozmiarze 34. Kupiłam kilka większych rzeczy, ale wiele tego nie ma, bo nienawidzę oglądania metek z rozmiarami 38-42. Pogodziłam się już z myślą, że przez listopad będę musiała sobie radzić z bardzo ubogo wyposażoną garderobą. Za to w grudniu i styczniu mam nadzieję powoli wpasowywać się w coraz to mniejsze sweterki. Może w lutym zmieściłabym się nawet w moje ukochane leginsy? Muszę. Trzymam je jak głupia od półtora roku. Nie zajmują przecież miejsca w szafie na marne.

Wczoraj było 1070 kcal. Dzisiaj chcę to nadrobić. Na razie wypiłam tylko kawę z mlekiem i zjadłam trochę brukselki, a za dwie godziny przychodzą do nas w gości przyjaciele rodziców z trójką małych dzieci, więc zjem z nimi sałatkę z kurczakiem i polecę zajmować się "maluchami". Nie cierpię dzieci, a zwłaszcza cudzych! Ale wszystko, co pozwoli mi się dziś wymigać od jedzenia jest dobrym wyjściem. Powinnam się w rezultacie zmieścić w 600 kcal.
Powoli, powoli wdrożę się w ten rytm i będzie coraz lepiej.
Przecież musi być.



Nie mogę pić,
Nie mogę jeść,
Chcę wejść w te spodnie.

6 komentarzy:

  1. Fashion is the healthiest motivation for loosing weight - Karl Lagerfeld
    ubrania motywują. Sama trzymam w szafie beznadziejnie małe spodnie, w które mam nadzieję się kiedyś (znów) wcisnąć.
    1000 kcal to nie tragedia, o ile jadłaś zdrowe rzeczy. Mam nadzieję, że dzisiejszy wieczór pójdzie zgodnie z twoim planem. Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też nienawidzę oglądać tych liczb 38-40 na metkach, za każdym razem, gdy ten rozmiar ma dotyczyć mnie, mój humor się pogarsza. Mam nadzieję, że jak najszybciej zaczniesz kupować ciuchy w rozmiarze 34 ;-)

    Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. a gdzie się zgubiła ta dieta, gdzie 1000kcal było okej? szkoda. ale rozumiem. oglądanie po raz kolejny większego rozmiaru jest paskudne, trzymam kciuki za 34 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. no pewnie, że się uda:) też nie lubię małych dzieci, ale one sie dużo ruszają, wiec można przy nich trochę pospalać;)
    dasz radę, życzę powodzenia:) takie sweterki i legginsy to na pewno duża motywacja i mam nadzieję, że się uda! ba, chcę przeczytać za miesiąc/dwa, ze oto weszłaś w nie!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też jakos nie lubie małych dzieci, z wzajemnością zazwyczaj. Tez trzymam w szafie mniejsza rzecz! Są to spodnie w które k i e d y s wchodzilam. Trzymam kciuki za ciebie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się mieszczę w 34 ale co z tego? I tak jestem tłustą świnią:/ Lubię dzieci, a one mnie. Mimo tego nie wiem czy się na nie kiedyś zdecyduję, boję się przytyć:( Trzymam kciuki, żeby Ci się udało. Bo ja albo schudnę, albo umrę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń