niedziela, 18 listopada 2012

Pierwszy krok to początek by osiągnąć szczyty.

Nie zjadłam nic na urodzinach. Były moje ukochane kluski śląskie z sosem i jakimś mięsem wołowym, mnóstwo ciast z kremem (a takie uwielbiam najbardziej) i nawet nie miałam ochoty. Ślinka ciekła mi dopiero przy torcie, którego dostałam największy kawałek w życiu... Ale leżał przede mną cały wieczór i pozostał nietknięty. Zwinęłam się po trzech godzinach do domu i miałam spokój. Tak więc zmieściłam się w bilansie i wczoraj i dziś - pierwszy tydzień Skinny Girl Diet zakończony. Błagam, niech będzie już z górki.


Znikam po kawałku,
lecz nie sama umrę dzisiaj.
Dusza moja przezroczysta,
zacznie sypać się drobniutko.

6 komentarzy:

  1. Pięknie. Jesteś silna i walczysz! Oby tak dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. wow, fantastycznie Ci poszło. podziwiam i mam nadzieję że kiedyś będę umiała tak nad sobą panować w takich okolicznościach. też mam nadzieję że już będzie z górki... trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  3. SERDECZNE GRATULACJE (ps to Twe urodziny?)!!!
    Na samo czytanie o tych potrawach, mnie wzdrygnęło. Ale brawo, że też nie tknęłaś, ach! super!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowite, że tak wspaniale ci poszło! Zazdroszczę silnej woli! Jesteś cudowna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko pozazdrościć silnej woli.. :)
    Jeszcze trochę i będzie z górki..
    Gratuluję, tydzień na Skinny Girl Diet..
    to już jest duży sukces..
    ja chyba bym nawet tygodnia nie wytrzymała.. :D
    3maj się kochana.! ;*

    OdpowiedzUsuń