sobota, 10 listopada 2012

Twoje ciało stało się celą, w której jesteś więźniem.

Napisałam długą, pełną nienawiści do siebie notkę, a potem przez przypadek ją usunęłam. Może to i dobrze, bo część z Was wykazuje słabą tolerancję na manifestowanie skłonności autodestrukcyjnych przez tą drugą część. 

Chwilowo jest źle, bo moje ciało się buntuje. Opisałam to dokładniej w tamtej właśnie notce, w skrócie chodzi o to, iż przytyłam kilogram jedząc 600-1000 kcal dziennie. JAK TO JEST KURWA MOŻLIWE? Zrezygnowałam, poddałam się, poległam. Tylko na weekend.
Od poniedziałku zaczynam działać tak mocno i zdecydowanie, jak nigdy wcześniej. Nie zwiodę. Obiecuję, przysięgam, zaklinam się...
Ale czy moje słowo jeszcze cokolwiek znaczy?



Potrzebuję nowej czerwonej bransoletki.

7 komentarzy:

  1. właśnie widziałam że była nowa notka i tak myślałam że skasowałaś... no cóż, przytyłaś, widocznie rozregulował Ci się metabolizm, ale to minie jeśli będziesz się trzymać, najlepiej na 1000kcal... na metabolizm to by na pewno wpłynęło pozytywnie :) dasz radę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też wydaję się, że metabolizm lekko Ci się rozregulował. Myślę, że to chwilowe. Wszystko minie i waga będzie spadać. Tylko musisz to cierpliwie przeczekać. Wszystko będzie dobrze ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiej, co napisać. Chętnie bym przeczytała tamta notkę w sumie. Współczuje z przytyciem kilograma, ale na pewno go stracisz! Nie ma bola ze nie, jesteś silna i wierzę w Ciebie!
    Rysunek śliczny, mogłabym się utożsamić z nim

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie potrzeba Ci nowa bransoletka, tylko opanowanie i rozwaga. Po pierwsze przestań nienawidzić siebie. To nic nie da a demotywue Cię w chwilach słabości. Uwierz w to, że co mówię nie jest stekiem bzdur powtarzanych przez wszystkie dziewczyny.
    Możesz pomyśleć "co ona może kurwa wiedzieć". Ale wiem. Bo przechodziłam, przez to samo. Tabletki, przeczyszczania, niskokaloryczne diety, niejedzenie nic lub bardzo mało. Do niczego mnie to nie doprowadziło.
    Powoli przestaję obsesyjnie myśleć o jedzeniu. Dbam o to by dostarczać organizmowi wartościowych posiłków, żeby podołać w szkole. Bo to jest priorytet - nie zniszczyć sobie życia głupstwami. Jeśli będziesz prowadzić zdrowy tryb życia. Zaczniesz uprawiać sport, wszystko się ułoży i schudniesz bardzo szybko. To jest gwarancja sukcesu. I możesz skorzystać z mojej rady, albo dalej męczyć się i wić z bólu w swych pseudoanorektycznych widzi-misiach.
    Nie wiem, czy mnie pamiętasz, ale czytam Twoje notki już od co najmniej roku. Najpierw onet, potem każda zmiana adresu. Odejścia i powroty. Nie wiem dlaczego ale zależy mi na tym, żebyś posłuchała mojej rady i w końcu zaczęła chudnąć i być szczęśliwa.
    Wiem jak długo się z tym zmagasz i jak jest Ci ciężko. Jak ogromna jest Twoja frustracja.
    Zrozum to, że tym co robisz przez ten cały czas nie osiągniesz niczego. Zniszczysz sobie jedyne ciało, organizm i psychikę jakie posiadasz. Weź się w garść. Włóż troche wysiłku w to, by żyć w zdrowiu, uprawiajać sport, albo chociaż jakieś ćwiczenia ala a6w. To naprawdę pomaga. Żal twojego istnienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. A więc działaj z całych sił i chudnij!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem, że to zabrzmi chamsko i może nie chcę co końca Ci tego napisać. Ale ...
    Wiedz, że zataczasz błędne nieskończone koło i nigdy nie osiągniesz swojego celu. To o czym piszesz i czym się kierujesz, to nie "droga na skróty", to gówno warte wyniszczanie siebie. Twój system wartości, żadnych wartości nie ma. Kiedyś to zrozumiesz, bo ja też kiedyś myślałam "będę mocną suką. nie potrzebuję tego wszystkiego. wystarczy mi proana".
    Błąd.
    Napisałam Ci ten komentarz (poprzedni), by naznaczyć Ci mój własny błąd. Dziwię Ci się, bo sama na swoich wcale się nie uczysz...

    Jeśli czujesz się tym urażona wybacz. Mam po prostu dosyć stukniętych "motylków", anorektyczek promujących zaburzenia odżywiania, niezdrowy tryb życia i nienawiść do swojego ciała, co wcale nie oznacza, że ja siebie akceptuję. Choć usilnie do tego dążę.
    Siedzisz w tym już tak długi czas. Weź kartkę i spisz pozytywny i negatywy tego co robisz. I w końcu wypisz osiągnięcia. Zobaczysz, że tak naprawdę nie osiągnęłaś nic, a jedynie się cofasz.
    Nie chcesz spróbować niczego innego, bo nie chcesz wkładać w to wysiłku. Uwierz mi, że solidny fundament oparty na zdrowych nawykach żywieniowych i ćwiczeniach pozwoli Ci osiągnąć cel i cieszyć się nim przez bardzo długi czas, a nie do momentu, kiedy twój organizm albo zacznie zmuszać się do nadrobienia strat mineralnych i odżywczych, albo doprowadzi cię do poważnych chorób. Uwierz mi, że uszczerbki na zdrowiu spowodowane drastycznymi dietami wcale nie są przyjemne i łatwe w wyleczeniu, a ja jestem tego przykładem. Choć tak naprawdę, to nie chcę się do tego przyznać...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, chyba pójdę Twoim tropem myślenia z tą czerwoną bransoletką i kupię ją, aby przypominać sobie codziennie o celu do którego dążę. A z wagą mam podobnie do Ciebie, gdy jej 600-800 kcal dziennie i wchodzę po 2 dniach na wagę, patrzę +1kg! o.O Przeżywam szok i się zniechęcam. Od środy znowu zaczynam SGD.

    Życzę powodzenia kochana ;*

    OdpowiedzUsuń