Od czasu jabłka jest idealnie. Postanowiłam uznać tamten dzień za udany, bo na pewno wyćwiczyłam to 110 kcal.
Mam dość tej diety... Chciałabym jeść 600-800 kcal dziennie, a nie 400. Czuję się do dupy i co chwila schodzę do kuchni, żeby pooglądać co mogłabym zjeść, gdybym się nie odchudzała. Patrzę do lodówki, chlebaka oraz szafki ze słodyczami i tylko gapię się na to jedzenie, wącham je, dotykam, studiuję tabele wartości odżywczych, przeliczam kalorie... Jeszcze tylko dwanaście dni. Po SGD muszę zwiększyć codzienny limit przynajmniej do 600, bo nie wyrabiam.