piątek, 5 października 2012

Idealny Październik

Po wylaniu frustracji w ostatniej notce jestem chyba gotowa napisać coś sensownego. 

Po pierwsze - JESTEM GRUBA.
Nie użalam się nad sobą, tylko stwierdzam fakt. Doprowadziłam się znów do tego żałosnego stanu z marca, więc właściwie to nic przez ten czas nie osiągnęłam - uwsteczniłam się tylko o kilka miesięcy. No kurwa brawo. A byłam taka pewna, że jak zobaczę wagę poniżej 55 kg, to już nigdy jej znów nie przekroczę.

Po drugie - NIGDY WIĘCEJ. 
Diety cud są do dupy. Swoją drogą naprawdę zadziwiam samą siebie, że dopiero po dwóch latach (które miną za kilka dni) od początku mojego odchudzania odkryłam tak oczywisty fakt.

Po trzecie - NOWY POCZĄTEK NUMER 456789.
Uwielbiam to, że październik zaczyna się w poniedziałki. 
Postawiłam sobie ultimatum - albo przetrwam ten miesiąc bez zawalenia albo napiszę pożegnalną notkę (i tym razem ją tu zamieszczę, bo swego czasu szablonów pożegnalnych notek miałam dużo), gdzie przyznam się do porażki i już nigdy nie wrócę na bloga, na forum, nigdzie. Usunę cały folder "ED" z laptopa, wyrzucę dietowe zeszyty i syf typu Sudafed, który został mi jeszcze z zeszłorocznych wakacji. A ja nie chcę tego robić. Biorąc pod uwagę mój wiek, mogę powiedzieć, że najzwyczajniej się na tym wychowałam i nie umiałabym z tego zrezygnować. 
Październik ogłaszam moim miesiącem bez zawalania, miesiącem diety South Beach, miesiącem, w którym wszystko wróci na swoje miejsce. 
Mam za sobą pięć udanych dni i wytrzymam kolejnych 26.
Powoli, bez paniki i nic na siłę.
Nie spieszy mi się.


7 komentarzy:

  1. trzymam kciuki jeszcze mocniej niż zwykle, wiem jakie to trudne ale możesz sprostać temu wyzwaniu! będzie dobrze jeśli tylko uwierzysz że możesz ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż mogę powiedzieć: trzymam kciuki żeby się udało!

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne mocne postanowienia :) trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, podoba mi się! Lubię takie podsumowania - szkoda tylko, że więcej w nich niepowodzeń niż sukcesów. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  5. Do domu przyszedł mój tata. Dostałam Pirncepollo orzechowe XXL. Wróciłam do pokoju, położyłam je na biurku.Dzięki twojemu komentarzowi, dzięki twojej notce. Odnalazłam swoją silną wolę. Nie zjadłam go. Jest dobrze. Milion pierwszy raz musi nam się udać. Walczmy razem. Jesteśmy tutaj we dwie od roku. Ty w proana już dwa lata! Teraz damy radę. Walczę o 40 na wadzę. Obie walczymy o nasze życie, szczęście, piękno! Walczmy :*

    OdpowiedzUsuń
  6. No proszę jakie pozytywne nastawienie... Mi tego właśnie trzeba, ale ciężko miec pozytywne nastawienie, gdy wszystko się sypie.

    OdpowiedzUsuń
  7. oj fakt, faktem nie ma co się śpieszyć. Sama również zastanawiam się nad dietą South Beach, na razie jednak tylko zastanawiam. xoxo

    OdpowiedzUsuń