środa, 29 sierpnia 2012

Motylkowa-kopenhaska dzień 7.

W bilansie zamiast kurczaka mogłabym właściwie napisać "drewno", bo tak to coś wyglądało i miało podobną twardość. Namęczyłam się przy gryzieniu tak bardzo, że na pewno zdążyłam całość spalić jeszcze podczas jedzenia. Ostatni raz próbowałam sama sobie upiec mięso!

ś: nic
o: kawałek drewna filetu z kurczaka (80)
k: nic
80 kcal.


4 komentarze:

  1. Wielbię Twoje bilanse! Po prostu zajebiste są. Chciałabym takie już mieć! Podejrzewam, że dużo chudniesz?

    Ooo tak, dwie łyżki otrębów, dwie jogurtu naturalnego i łyżeczka miodu albo słodzik <3 przypomniałaś mi "stare, dobre czasy" :p Należy do nich wrócić! A te płatki to nie są te fitness tylko jakieś fitteli diet, nikt ich u mnie nie zje, a w sumie to takie złe nie są. Skończy się ta paczka i wracam do otrębów :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochane 80 kalorii <3 Też tak chce i wiem, że tak będzie. Wspaniale ci idzie, a jak waga spada w dół? A co do gotowania nie poddawaj się ćwiczenie czyni mistrza! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. spróbuj na czas pieczenia przykryć mięso folią aluminiową :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak możesz jeść tak malutko? Zdradź mi swój sekret!

    OdpowiedzUsuń