wtorek, 28 sierpnia 2012

Motylkowa-kopenhaska dzień 5 i 6.

Nie zdążyłam wczoraj zjeść kolacji (choć dieta ją nakazywała), bo wybywałam ze znajomymi na noc horrorów w kinie. Ale nie żałuję, nie byłam głodna ani przez chwilę. Właściwie to od dawna nie czułam głodu. Jedzenie mogłoby dla mnie teraz nie istnieć. Cudowne uczucie.
Kupiłam NeoMag Skurcz i naprawdę dobrze dziś spałam. W końcu nic nie boli. Oczywiście nie czuję się jakoś mega dobrze, ale "dieta to nie wyjazd na wakacje", prawda? Nie spodziewałam się, że będzie lekko.

Wczoraj:
ś: marchewka (15)
o: filet z mintaja (100)
k: nic 
115 kcal.

Dziś:
ś: kawa
o: sałata z cytryną i łyżeczką oliwy (50), kawałek grillowanego kurczaka (80)
k: jajko (75), duża marchewka (30)
235 kcal.


3 komentarze:

  1. To że raz nie zjadłaś kolacji nie zawali ci całej diety. Dobrze że magnez ci pomógł. ;> Nie chwal dnia przed zachodem słońca. Miejmy jednak nadzieje, że cały czas będzie lekko. Tak racja chce ważyć najmniej, ale jestem również najniższa. 1.56 nie czyni mnie wysoką. Walcz :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam jak byłam chora i dosłownie musiałam wmuszać w siebie jedzenie, żeby cokolwiek zjeść. To było wspaniałe! Wcale nie myśleć o jedzeniu.
    Kocham Twoje bilanse!
    A zupy chińskie jem bardzo rzadko, a więc myślę, że raz na jakiś czas nie zaszkodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń